The Wolf Among Us - Recenzja
Nigdy nie byłem fanem koloryzowanych
i spłaszczonych kryminałów, gdzie detektywi zaraz po rozwikłaniu kolejnej
gorszącej serce zbrodni zakładali niesamowicie modne przeciwsłoneczne okulary i
z nieskazitelnym uśmiechem na ustach udawali się w stronę zachodzącego słońca.
Jeżeli i ty, drogi czytelniku bardziej cenisz sobie True Detective niż CSI, a
jeszcze nie grałeś w The Wolf Among Us, czyli jeden z najlepszych kryminałów na
rynku gier, w którym bajkowe księżniczki
zostają prostytutkami a głównym bohaterem jest Wielki Zły Wilk z bajki o
czerwonym kapturku, to czas nadrobić zaległości!
The wolf among us, dzieło zmartwychwstałego studia Telltale Games (mało jest developerów, którzy podnosili się z kolan tyle razy), jest
połączeniem detektywistycznej przygody w stylu noir oraz visual novel,
zatopionym w uniwersum stworzonym przez Billa Willinghama, który jest głównym
motywem serii komiksów znanym jako Fables. Przenosi nas do Nowego Jorku, gdzie
wszystkie postacie ze znanych nam baśni musiały uciekać ze swoich opowieści i
szukać schronienia wśród zwykłych ludzi. Jedni radzą sobie lepiej, inni gorzej,
a tych, którzy są niewygodni dla społeczeństwa lub nie mogą sami się utrzymać
zsyła się na farmę, o której nie wiadomo wiele, lecz z opisów postaci wyłania
się obraz miejsca, które aż świerzbi, aby odwiedzić. Mamy tutaj cały wachlarz
postaci ze znanych nam baśni, w tym Drwala, który uratował Czerwonego kapturka
(a jego relacja z naszą postacią jest jednym z ciekawszych wątków), jednego z trzech
braci świnek, a nawet Piękną i Bestię! Nasz główny protagonista, Bigby
Wolf, lepiej znany jako Wielki Zły Wilk z bajki o Czerwonym Kapturku jest teraz
detektywem stojącym na straży porządku Baśniogrodu, gdzie postacie z bajek mogą
wieść w miarę normalne, choć nie pozbawione zgryzot życie. Odwala swoją robotę
dosyć sumiennie, choć nie może liczyć ani na porządną wypłatę ani na szacunek
społeczności. Bardzo podoba mi się pomysł zamiany antagonisty z baśni o czerwonym kapturku w protagonistę opowieści The wolf among us! Uniwersum, które
jest nam zaprezentowane pokazuje, że każda bajka ma nie tylko morał, ale niekiedy
i drugie dno. Gra pokazuje nam, że nawet w znanych opowieściach może nadal
pojawić się coś zaskakującego i jedną z największych przyjemności było
odblokowywanie wpisów w księdze baśni, gdzie zawarte były krótkie notatki na
temat historii każdego z występujących bohaterów.
Aby
nie zdradzić fabuły tym, którzy jeszcze nie grali, mogę jedynie powiedzieć, że
jest to typowa historia w stylu noir, gdzie autorzy unikają moralizowania lub
podziału na dobro czy zło. Stajemy przed zagadką brutalnego morderstwa
dosłownie ,,na naszym podwórku” i w gąszczu kłamstwa, perwersji oraz
najzwyklejszej biedy jesteśmy świadkami historii, która może nas złapać za
gardło i puścić dopiero podczas napisów końcowych...
…
O ile nie przeszkadza nam typ zabawy zaproponowany przez Telltale Games. Od
gracza właściwie oczekuje się, że będzie klikał w podświetlone znaczniki
przedmiotów i rozmawiał z postaciami oraz sprostał kilku sekwencjom QTE. Fabuła
wysuwa się tutaj na pierwszy plan i jej niespieszny rytm ma trzymać w
napięciu, nie zaś pościgi i bójki, choć i te są tutaj obecne. Niestety, gra
jest za łatwa i nie stanowi najmniejszego wyzwania, co można uznać zarówno jako zaletę, jak i wadę. Osobiście jednak skłaniam się ku stwierdzeniu, że jeżeli The Wolf
Among Us oferował nam trudne zagadki środowiskowe lub trzon rozgrywki bardziej
zbliżony do typowych gier przygodowych, to tempo gry zmieniłoby się z powolnego
na ślamazarne. Jestem w stanie to wybaczyć i równocześnie mam nadzieję, że
zapowiedziana niedawno kontynuacja (jak to się dłuży...) lepiej poradzi sobie z wyważeniem rozgrywki i fabuły.
Grafika The wolf among us jest kreskówkowa i powstała na tym samym silniku, co między innymi świetny The walking dead lub Tales from Borderlands. Jest przyjemna dla oka pomimo upływu kilkunastu
lat od premiery. Bardzo dobrze ogląda się taki mroczny Nowy Jork, gdzie przez
większość czasu pada deszcz, a szarość, brud i bieda zwykłych mieszkańców
ogołaca ten pomnik ku chwale japiszonów Ameryki z jego prestiżu i stara się nam
ukazywać drugie dno nawet w świecie przedstawionym. Dbałość o szczegóły także
może się podobać i niejednokrotnie chwilę dłużej pobłądziłem po pomieszczeniu,
aby docenić pracę twórców przy projektowaniu lokacji i bardziej wczuć się w
klimat produkcji.
Tak
samo jest z dźwiękiem, który idealnie pasuje do całej gry, ale to już norma dla
studia Telltale, które potrafi świetnie dobrać muzykę do każdej ze swojej produkcji
(kto nie uronił łzy na napisach końcowych pierwszego sezonu The walking dead,
ten powinien z automatu mieć przekopany ogródek i skutą podłogę w piwnicy przez
panów z FBI, bo jest nieczułym potworem).
Jedyną
wadą, jaka trapi The wolf among us jest jej długość i iluzoryczne wybory, które
mimo że moralnie niepokojące, to nie mają większego wpływu na rozgrywkę.
Jesteśmy nieco bardziej interaktywnymi widzami świetnie napisanej historii i
jeżeli tak podejdziemy do tematu, to gra zapewni nam osiem, może dziesięć
godzin świetnej zabawy, podczas której nie będziemy mieli może spoconych dłoni
z napięcia, ale z naszego mieszkania może zniknąć w niewyjaśnionych
okolicznościach kilka paczek chipsów czy innych smakołyków, które bez
skrępowania będziemy mogli pochłaniać tak samo, jak tę wciągającą historię.
Jeżeli w grach bardziej zależy Ci na dobrej i poruszającej opowieści niż na
waleniu z karabinka i wodotryskach, to nie powinieneś zwlekać – teraz gra jest
dostępna za niewielkie pieniądze, a w sieci można łatwo znaleźć działające
spolszczenie, gdyż The wolf among us oficjalnie nie posiada polskiej lokalizacji.
Komentarze
Prześlij komentarz